sobota, 6 września 2014

Z rodziną najlepiej...

No właśnie , najlepiej... na zdjęciu.
Oboje z Narzeczonym mamy tylko garstkę rodziny z którą lubimy przebywać i z którą się nie kłócimy...
Dzisiaj z racji tego , że K dziadek miał imieniny jechali na "imprezę" nie powiem z początku byłam zła , chciałam żeby to był nasz weekend , pod kocem , przed TV więc kiedy się dowiedziałam że jedzie byłam trochę , smutna.. Musiałam go zrozumieć to jego dziadkowie , jedyni teoretycznie.
Pojechał , zadowolony bo mógł prowadzić (kocha to robić ;) ) po krótkim czasie pisząc sms'y wyczułam , że coś jest nie tak zadzwoniłam dowiedziałam się tego co zazwyczaj kiedy tam jest. (K ma bardzo bezpośrednią babcię czasem trochę "pierdolniętą" )  pytam go co się znowu stało , dlaczego jest taki wściekły..
K -kochanie ona znowu to powiedziała...
Ja -ale co..?
K -że jestem taki sam jak on , z wyglądu ale z charakteru najbardziej...
Ja -(cisza...wkurwienie sięgało epogeum)
K -powiedz..powiedz mi , że tak nie jest , że nie jestem taki jak on , nigdy nie będę...

 Słyszałam jak łzy napływają mu do oczu , jak głos mu cierpnie , jak usiłuje stłumić swoje uczucia i wiem , że cholernie mnie teraz potrzebuje a ja jestem tak daleko , chciała bym go przytulić powiedzieć to co zawsze mu mówię...ale nie mogę.. obiecuję , że jutro to zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz