Słyszeliście kiedyś takie mądre słowa , że nie można oglądać się za siebie bo nigdzie się nie dojdzie ?
Do mnie dotarło to dopiero ostatnio , jakoś tak sobie siedziałam na balkonie pijąc kawę i karmiąc raka , że za dużo myślę o tym co było i zbyt dużo rzeczy a raczej osób z przeszłości ma dostęp nawet minimalny do mojego życia. I wtedy wpadłam na genialny pomysł mianowicie stwierdziłam , że pozbędę się definitywnie wspomnień i osób które tylko je przywołują sądziłam , że będzie bardzo łatwo bo co to takiego wyeliminować ze swojego życia zbędnych ludzi czy zbędne wspomnienia ? Kiedy przeszłam do czynów zaczęłam od zdjęć i powiem wam szczerze już wtedy widziałam swoją klęskę , pozbyłam się połowy weszłam w folder na pulpicie o nazwie "kosz" i kliknęłam "przywróć" są gdzieś głęboko w czeluściach mojego bałaganu na laptopie , znikną kiedy do tego "dojrzeję" albo kiedy mój laptop umrze (jest na świetnej drodze) wtedy zostanie mi tylko walka z wspomnieniami , z tym będzie gorzej bo przecież tego nie idzie się od tak pozbyć , absurdalne prawda ? 
Nie znam uczucia tęsknoty tylko dlatego , że sama sobie na to nie pozwalam - to jest właśnie ten moment gdzie nie pozwalam dojść do głosu sercu , w tym wypadku rządzi tylko rozum który przypomina mi o logicznym myśleniu i o tym , że co by się nie działo , jak by źle nie było trzeba iść z uniesioną głową i pokonywać wszelkie przeciwności. Być może za parę lat usiądę i będę bić głową w mur krzycząc w środku jaka byłam głupia i żałując pewnych decyzji. Łudzę sie , że tak nie będzie ale zdaję sobie sprawę , że nie każda decyzja w moim życiu będzie tą właściwą. Jeszcze nie raz przekonam się , że ufam nieodpowiednim ludziom ale przecież człowiek uczy się na własnych błędach przez całe życie. 
Mam w swoim życiu wspaniałego przewodnika , w sumie dwóch - swoich rodziców , zawsze powtarzają mi , że mam uważać na to co robię , nie popełniać ich błędów niestety mój charakter jest strasznie skomplikowany , jestem jak małe dziecko któremu kiedy powiesz "nie dotykaj bo się poparzysz" nie słucha i przekona się dopiero kiedy dotknie czegoś bardzo gorącego rączką a ta będzie goić się bardzo długo.
Czy cofnęła bym czas ? Tak i bardzo wiele bym zmieniła w swoim życiu ale niestety nie mam takiej mocy , a może całe szczęście ? W końcu codziennie jestem bogatsza o jakąś lekcję... 
Jestem człowiekiem z natury upartym , lubię kiedy wszystko idzie po mojej myśli , uwielbiam mieć rację i sama sobie dyktować jak będę żyć. I od jakiegoś czasu widzę jak bardzo się zmieniłam , kiedyś nie umiała bym tak długo trwać w swojej decyzji , i szczerze ? Jestem z siebie cholernie dumna ! 
środa, 25 marca 2015
czwartek, 12 marca 2015
Wścibstwo
...to taka choroba typowego polaczka. 
Taki człowiek będzie próbował nazwać się często naszym przyjacielem który chce uczyć nasz jak mamy żyć , co mamy robić i wytykać nam błędy których dopatruje się w każdym naszym geście.
Z reguły zlewam takie zachowania ale jak każdy , mam swoją cierpliwość i nie lubię kiedy ktoś wtrąca się między wódkę a zakąskę przysłowiowo.
Często nie potrafimy się zbuntować i powiedzieć w odpowiednim momencie przysłowiowo STOP - nie twierdzę , że to proste bo oczywiście , że ciężko nam powiedzieć komuś coś nieco przykrego.
Wczoraj miałam okazję przekonać się , że do niektórych nie dociera , że sama o sobie decyduję i nie potrzebuję pseudo anioła stróża do dobierania mi znajomych czy tłumaczenia w jaki sposób mam z nimi rozmawiać / pisać. Jeżeli dwoje ludzi ma ze sobą fajny kontakt , rozmawiają na luzie , śmieją się i robią to publicznie to owszem - wystawiają się pod krytykę innych osób ale nie można dyktować komuś jakiś swoich teorii i wpychać tego jak jakąś mantrę , czy słowo przewodnie tygodnia.
Jestem osobą szczerą do bólu i nie znoszę takich sytuacji. Jeżeli pani X pisze sobie z panem Y to niech sobie pisze , jeżeli rani pana Y to niech rani - najwidoczniej robi to świadomie !
Zastanawia mnie tylko czy ludzie nie mają własnego życia ? Co kogo interesuje kogo polubiła zdjęcie , komentarz czy wpisz na Facebooku pani X ? Mnie osobiście takie coś nie interesuje , jak mój kolega polubi zdjęcie gołej dupy to fajnie , widocznie mu się podoba O.o
Nigdy nie pozwolę na dyktowanie sobie co mi w życiu wolno a co nie ani tym bardziej na pouczanie mnie w jakich kol wiek kwestiach przez osoby do tego no sory ale nieupoważnione. Krytykować może mnie mój facet , moja rodzina , i nieliczni znajomi... Nikomu więcej na to nie pozwolę , nie mam pięciu lat i nie trzeba mnie kurczowo trzymać za rączkę i tłumaczyć farmazonów wyssanych z palca.
Taki człowiek będzie próbował nazwać się często naszym przyjacielem który chce uczyć nasz jak mamy żyć , co mamy robić i wytykać nam błędy których dopatruje się w każdym naszym geście.
Z reguły zlewam takie zachowania ale jak każdy , mam swoją cierpliwość i nie lubię kiedy ktoś wtrąca się między wódkę a zakąskę przysłowiowo.
Często nie potrafimy się zbuntować i powiedzieć w odpowiednim momencie przysłowiowo STOP - nie twierdzę , że to proste bo oczywiście , że ciężko nam powiedzieć komuś coś nieco przykrego.
Wczoraj miałam okazję przekonać się , że do niektórych nie dociera , że sama o sobie decyduję i nie potrzebuję pseudo anioła stróża do dobierania mi znajomych czy tłumaczenia w jaki sposób mam z nimi rozmawiać / pisać. Jeżeli dwoje ludzi ma ze sobą fajny kontakt , rozmawiają na luzie , śmieją się i robią to publicznie to owszem - wystawiają się pod krytykę innych osób ale nie można dyktować komuś jakiś swoich teorii i wpychać tego jak jakąś mantrę , czy słowo przewodnie tygodnia.
Jestem osobą szczerą do bólu i nie znoszę takich sytuacji. Jeżeli pani X pisze sobie z panem Y to niech sobie pisze , jeżeli rani pana Y to niech rani - najwidoczniej robi to świadomie !
Zastanawia mnie tylko czy ludzie nie mają własnego życia ? Co kogo interesuje kogo polubiła zdjęcie , komentarz czy wpisz na Facebooku pani X ? Mnie osobiście takie coś nie interesuje , jak mój kolega polubi zdjęcie gołej dupy to fajnie , widocznie mu się podoba O.o
Nigdy nie pozwolę na dyktowanie sobie co mi w życiu wolno a co nie ani tym bardziej na pouczanie mnie w jakich kol wiek kwestiach przez osoby do tego no sory ale nieupoważnione. Krytykować może mnie mój facet , moja rodzina , i nieliczni znajomi... Nikomu więcej na to nie pozwolę , nie mam pięciu lat i nie trzeba mnie kurczowo trzymać za rączkę i tłumaczyć farmazonów wyssanych z palca.
środa, 11 marca 2015
Dobra relacja podstawą
Jak wszyscy wiedzą ostatnio wszystko się pozmieniało , moje życie poleciało kompletnie po bandzie a w sumie to ja poleciałam. 
Zostawiłam za sobą ponad trzy lata życia , nie bez powodu ale nie o tym dzisiaj mam zamiar pisać.
Przy jednym rozstaniu zachowywaliśmy się jak bękarty w podstawówce czy gimnazjum - wyzywaliśmy się , obrażaliśmy publicznie wśród znajomych , były wyzwiska i pranie brudów na tablicy fejsa patrząc na to z perspektywy czasu dochodzę do wniosku , że byliśmy niedojrzali zwyczajne dzieciaki. Dzisiaj umiemy ze sobą normalnie rozmawiać , śmiać się , żartować ze wszystkiego z czego tylko się da , godzinami siedzieć na Skypie i śmiać się do rozpuku. I wiecie co ? Spotkaliśmy się nawet ostatnio , był 09.03 - dzień kobiet był dzień wcześniej i wiecie jakie było moje zaskoczenie takie pozytywne kiedy zobaczyłam , że mimo wszystko , mimo tego bólu tej pustki pamiętał o tym żeby kupić mi kwiatek ? Dostałam piękną różę , różową pierwszy raz nie czerwoną.
Nie widziałam nic złego w tym , że zrobiliśmy razem zakupy , wypiliśmy kawę , zjedliśmy sernik i pogadaliśmy. Owszem nie pijemy już z jednego kubka , nie palimy na pół jednego papierosa ale dogadujemy się , nie obrażamy - dojrzeliśmy do pewnych rzeczy i zdaliśmy sobie sprawę z tego , że każde idzie w swoją stronę. Wiem , że mogę liczyć na swojego byłego faceta wiem też , że jeżeli mam jakiś problem to właśnie on mi pomoże bo chyba nikt nie zna mnie lepiej , ja jemu też pomogę zupełnie bezinteresownie bo przecież to zawsze będzie dla mnie ktoś bliski.
Jesteśmy żywym dowodem na to , że jeżeli tylko sie chce można się dogadać , można żyć w zgodzie i w tej zgodzie się rozstać. Mam nawet wrażenie , że teraz lepiej nam się rozmawia niżeli podczas naszego związku , dziwne prawda ? :)
Nie podarłam również ani jednego naszego zdjęcia , wszystkie skrzętnie schowałam do dużej koperty ! ;)
Pozostaje mi się tylko cieszyć tym , że trafiłam tak dobrze - głupi ma zawsze szczęście !
Zostawiłam za sobą ponad trzy lata życia , nie bez powodu ale nie o tym dzisiaj mam zamiar pisać.
Przy jednym rozstaniu zachowywaliśmy się jak bękarty w podstawówce czy gimnazjum - wyzywaliśmy się , obrażaliśmy publicznie wśród znajomych , były wyzwiska i pranie brudów na tablicy fejsa patrząc na to z perspektywy czasu dochodzę do wniosku , że byliśmy niedojrzali zwyczajne dzieciaki. Dzisiaj umiemy ze sobą normalnie rozmawiać , śmiać się , żartować ze wszystkiego z czego tylko się da , godzinami siedzieć na Skypie i śmiać się do rozpuku. I wiecie co ? Spotkaliśmy się nawet ostatnio , był 09.03 - dzień kobiet był dzień wcześniej i wiecie jakie było moje zaskoczenie takie pozytywne kiedy zobaczyłam , że mimo wszystko , mimo tego bólu tej pustki pamiętał o tym żeby kupić mi kwiatek ? Dostałam piękną różę , różową pierwszy raz nie czerwoną.
Nie widziałam nic złego w tym , że zrobiliśmy razem zakupy , wypiliśmy kawę , zjedliśmy sernik i pogadaliśmy. Owszem nie pijemy już z jednego kubka , nie palimy na pół jednego papierosa ale dogadujemy się , nie obrażamy - dojrzeliśmy do pewnych rzeczy i zdaliśmy sobie sprawę z tego , że każde idzie w swoją stronę. Wiem , że mogę liczyć na swojego byłego faceta wiem też , że jeżeli mam jakiś problem to właśnie on mi pomoże bo chyba nikt nie zna mnie lepiej , ja jemu też pomogę zupełnie bezinteresownie bo przecież to zawsze będzie dla mnie ktoś bliski.
Jesteśmy żywym dowodem na to , że jeżeli tylko sie chce można się dogadać , można żyć w zgodzie i w tej zgodzie się rozstać. Mam nawet wrażenie , że teraz lepiej nam się rozmawia niżeli podczas naszego związku , dziwne prawda ? :)
Nie podarłam również ani jednego naszego zdjęcia , wszystkie skrzętnie schowałam do dużej koperty ! ;)
Pozostaje mi się tylko cieszyć tym , że trafiłam tak dobrze - głupi ma zawsze szczęście !
wtorek, 3 marca 2015
Między młotem a kowadłem
No i nadszedł ten etap gdzie z gniewu przechodzi się w dziwne otępienie , żal i jakiś dziwny smutek. Rodzą się wyrzuty sumienia , serce zaczyna kłócić się z rozumem bo przecież "mogło by być tak..." to gdybanie mnie przeraża , przerażają mnie wspomnienia , zdjęcia , nie wiem czy potrafię znaleźć w swoim pokoju coś co nie przypomina mi codziennie o tym wszystkim. Jest ciężko , łudziłam się , że ten etap mnie ominie jakoś obejdzie ale chyba mam pecha bo zawsze najgorzej mi ten etap przejść , boję się wtedy , że coś we mnie pęknie , że serce wygra z rozumem. Ale wtedy zaczynam się zastanawiać ile ja mam lat ? To nie podstawówka żeby bawić się w podchody. W tym etapie życia jak się powie koniec to oznacza koniec. Zwłaszcza jeżeli tej drugiej osobie też nie zależało. 
Ale kiedy wstaję rano i widzę wiadomość , co dzisiaj robię i czy nie mam ochoty na jakiś spacer albo ciepłą herbatę i dobry film pod kołdrą wybieram film i ramię w które mogę płakać godzinami... Mam kogoś kto mnie wspiera w tym wszystkim , kogoś kto może o mnie walczyć , kogoś komu na mnie znowu zależy ale tak serio serio... Co z tego ? umiem się z tego cieszyć , ciesze się jak jasna cholera ale czasem po prostu wracają wspomnienia i wtedy czuję , że stoję między młotem a kowadłem...
Tak teraz to ktoś inny ma pole do popisu... Czuję , że to będzie cholernie ciężki czas i wcale nie będzie u mnie tak wesoło. Dobrze , że perfekcyjnie udaję , że wszystko jest dobrze.
Ale kiedy wstaję rano i widzę wiadomość , co dzisiaj robię i czy nie mam ochoty na jakiś spacer albo ciepłą herbatę i dobry film pod kołdrą wybieram film i ramię w które mogę płakać godzinami... Mam kogoś kto mnie wspiera w tym wszystkim , kogoś kto może o mnie walczyć , kogoś komu na mnie znowu zależy ale tak serio serio... Co z tego ? umiem się z tego cieszyć , ciesze się jak jasna cholera ale czasem po prostu wracają wspomnienia i wtedy czuję , że stoję między młotem a kowadłem...
Tak teraz to ktoś inny ma pole do popisu... Czuję , że to będzie cholernie ciężki czas i wcale nie będzie u mnie tak wesoło. Dobrze , że perfekcyjnie udaję , że wszystko jest dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
